Paliwo przyszłości - benzyna z węgla

Wysokie ceny ropy naftowej sprawiają, że coraz popularniejszy staje się węgiel. Także dlatego, że można robić z niego benzynę i gaz

Wśród tematów gospodarczych podnoszonych przez prasę przy okazji zeszłotygodniowej wizyty premiera Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych znalazła się wzmianka o planowanym w Europie przez firmę GE Energy zakładzie przetwarzania węgla na ropę naftową, który Polska chciałaby przyciągnąć na Śląsk.

Przy obecnych cenach ropy naftowej opłacalna staje się nie tylko eksploatacja trudnych złóż, ale i pozyskiwanie tego surowca z węgla. Technologia CTL (coal-to-liquids) jest znana od dawna. Wynaleziono ją w latach 20. ubiegłego wieku w Niemczech, a rozwinięto w latach 30. w Niemczech i Stanach Zjednoczonych - pisze "Money Week". Trzecia Rzesza wykorzystywała ją do produkcji nawet 600 tys. baryłek benzyny i paliwa lotniczego dziennie.

W czasach apartheidu Afryka Południowa, chcąc uniezależnić się od importu ropy, udoskonaliła proces technologiczny CTL. Obecnie działają w tym kraju trzy zakłady pozyskujące dziennie 150 tys. baryłek ropy naftowej z węgla, co jest porównywalne z dziennym wydobyciem ze średniej wielkości złoża naftowego. Obok paliw - benzyny, ropy i gazu - powstają w tym procesie produkty uboczne, takie jak ropopochodne chemikalia, woski, surowce do produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych.

Czarne prognozy o wyczerpywaniu się zasobów ropy naftowej w ciągu najbliższego stulecia nie biorą pod uwagę tego, że złóż węgla na świecie wystarczy na znacznie dłużej niż złóż naftowych.

Największymi zasobami węgla mogą się pochwalić Stany Zjednoczone - 268 mld ton zdatnych do wydobycia. Jeśli użyć przelicznika dwóch baryłek ropy z tony węgla, oznacza to, że Ameryka ma 20-krotnie większe zasoby energetyczne w postaci złóż węgla niż ropy naftowej. Zakładając, że rząd nie stosuje żadnych zachęt podatkowych, produkcja ropy z węgla osiągałaby rentowność przy cenie 39-44 dol. za baryłkę. Jednak według "Money Week" najnowsza ustawa Highway Act zapewnia dotację w wysokości 21 dolarów za każdą baryłkę ropy wyprodukowanej w technologii CTL.

Ponadto dzięki temu procesowi otrzymujemy zamiast "brudnego" węgla znacznie bardziej przyjazne ekologicznie paliwa całkowicie przystosowane do istniejącej infrastruktury dystrybucyjnej, w przeciwieństwie do coraz popularniejszej benzyny z dodatkiem etanolu czy oleju napędowego z olejem roślinnym.

Zdaniem analityków rynku na tym nowym trendzie mogą skorzystać spółki węglowe i dostawcy technologii tacy jak GE Energy, Royal Dutch Shell, ConocoPhillips czy południowoafrykański Sasol. Ta ostatnia firma dzięki swojemu długoletniemu doświadczeniu stała się według "The Wall Street Journal" najważniejszym światowym dostawcą tej technologii. Chiny posiadające ogromne zasoby węgla i obecnie bardzo uzależnione od importu ropy naftowej budują właśnie zakład CTL za kilka miliardów dolarów, który ruszy tam już w przyszłym roku. Jak pisze "WSJ", w ciągu najbliższych kilku lat powstanie w Państwie Środka nawet 27 takich przetwórni, niektóre przy współudziale południowoafrykańskiego Sasolu.

W Stanach Zjednoczonych Departament Obrony tymczasem uważnie przygląda się technologii pozyskiwania ropy z węgla w nadziei, że pozwoli ona na zmniejszenie amerykańskiego uzależnienia od bliskowschodnich złóż naftowych. Narodowa Rada Węgla lobbuje w Waszyngtonie, aby przekonać rząd do programu subsydiów zapewniających uzyskiwanie z węgla 2,6 mln baryłek ropy dziennie do 2025 roku. Oznaczałoby to według prognoz zaspokojenie około 10 proc. amerykańskiego popytu. Program ten wymagałby dodatkowego rocznego wydobycia rzędu 475 mln ton węgla, co stanowi ponad 40 proc. obecnej produkcji węgla w Stanach. Przedstawiciele branży uważają, że amerykańskie złoża są dość bogate, by na to pozwolić.

Zdaniem rozmówcy WSJ należącego do kierownictwa firmy Sasol, CTL nie zastąpi tradycyjnego wydobycia ropy naftowej, ale stanowi ważny strategiczny substytut. Z najnowszych analiz wynika, że zbadane światowe złoża naftowe powinny wystarczyć na 41 lat, a gazowe na 65 lat. Węgla zaś powinno nam wystarczyć na 155 lat, przy czym największe zasoby znajdują się u największych konsumentów - w Stanach Zjednoczonych i Chinach.

Jak podkreśla "The Wall Street Journal", przetwarzanie węgla na ropę stwarza jednak poważne problemy związane z ochroną środowiska. Gdy w południowoafrykańskich zakładach w bardzo wysokich temperaturach następuje gazyfikacja węgla, głównym produktem ubocznym tego procesu jest dwutlenek węgla uważany za jeden z głównych winowajców ocieplania się klimatu. Według danych amerykańskiej organizacji ochrony środowiska Natural Resources Defense Council przy produkcji i konsumpcji galonu paliwa z ropy naftowej do atmosfery uwalnia się ponad 50 kilogramów dwutlenku węgla, a przy produkcji i konsumpcji tej samej ilości paliwa uzyskanego z węgla prawie dwukrotnie więcej.

Nawet niektórzy entuzjaści technologii CTL nazywają te zakłady wytwórniami dwutlenku węgla z produkcją uboczną w postaci ropy naftowej. W czasie niedawnego senackiego przesłuchania na ten temat przedstawiciel Natural Resources Defense Council powiedział, że zanim zdecyduje się o inwestycjach rzędu nawet setek miliardów dolarów w nowy przemysł, należy dokładniej zbadać, czy ten przemysł w ogóle powinien powstać.

Według przedstawicieli firmy Sasol można w przetwórniach użyć nowszych technologii, które umożliwiają wyłapywanie dwutlenku węgla, co znacznie zmniejszyłoby szkodliwe emisje. W samej Afryce Południowej Sasol jest synonimem nadzwyczajnego sukcesu. Jego dzienna produkcja zaspokaja obecnie 30 proc. zapotrzebowania na paliwa w branży transportowej. Na banknocie 50-randowym widnieje nawet jeden z zakładów Sasolu. W ciągu ostatnich trzech lat cena akcji tej spółki więcej niż potroiła się. Zyski firmy sięgnęły 2 mld dol. w roku obrachunkowym kończącym się 30 czerwca, co stanowi 35-proc. wzrost w stosunku do poprzedniego roku.